Roberto Moreno to jeden z tych kierowców, których historia pokazuje, jak cienka jest granica między sukcesem a wieczną walką o miejsce w stawce. Urodzony w Brazylii w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, dorastał w cieniu legend swojego kraju, takich jak Emerson Fittipaldi i Nelson Piquet. Wychowany w skromnych warunkach, od najmłodszych lat marzył o wyścigowej karierze, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że bez wielkich pieniędzy i wpływowych sponsorów jego droga będzie wyjątkowo trudna.
Jego talent objawił się bardzo wcześnie, a kolejne kroki w niższych seriach wyścigowych potwierdzały, że Brazylia ma kolejnego naturalnie szybkiego i technicznie znakomitego kierowcę. Moreno zachwycał nie tylko wynikami, ale i stylem jazdy – był precyzyjny, delikatny w obchodzeniu się z bolidem, a jednocześnie potrafił walczyć bez cienia strachu. W połowie lat osiemdziesiątych zadebiutował w Formule Jeden, ale jego droga przez królową motorsportu była pełna przeszkód. Trafiał do zespołów o ograniczonych budżetach, często nieprzygotowanych technicznie, a mimo to potrafił dokonywać rzeczy niemożliwych, kwalifikując się do wyścigów, które wydawały się poza zasięgiem.
Moreno zyskał przydomek „super-sub” – był tym, którego wzywano na ostatnią chwilę, by ratował sytuację, wsiadał do nieznanych bolidów i robił to z klasą. Najbardziej symboliczny był jego występ dla zespołu Benetton na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy niespodziewanie zastąpił kontuzjowanego kierowcę i zdobył miejsce na podium. Dla niego samego był to moment triumfu, ale również początek końca – szybko został zastąpiony przez młodego Michaela Schumachera, co do dziś uchodzi za jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji kadrowych w historii tego sportu.
Po odejściu z Formuły Jeden, Moreno kontynuował karierę w wyścigach amerykańskich i długodystansowych. Jego elastyczność, pokora i zrozumienie maszyn uczyniły go cennym zawodnikiem w wielu seriach. Niezależnie od rangi zawodów, zawsze dawał z siebie wszystko i zaskakiwał formą. Dla kibiców pozostał bohaterem drugiego planu – kierowcą, który miał serce mistrza, ale nie zawsze był we właściwym miejscu i czasie.
Roberto Moreno to historia niespełnionego potencjału, ale także inspiracja dla wszystkich, którzy wiedzą, że prawdziwa wartość nie zawsze mierzy się liczbą pucharów. Jego kariera to hołd dla ducha sportu, dla miłości do prędkości i determinacji, która nie zna granic. Dla wielu fanów Formuły Jeden to właśnie tacy kierowcy nadają sportowi ludzki wymiar.