Roland Asch – mistrz kontroli i jeden z ostatnich romantyków torów

Roland Asch przez lata uchodził za jednego z najbardziej charakterystycznych kierowców niemieckiej sceny wyścigowej. Nie był zawodnikiem, który błyszczał w Formule Jeden, nie kolekcjonował też tytułów mistrza świata, ale zdobył coś znacznie cenniejszego – szacunek rywali, podziw fanów i status człowieka, który jeździł sercem, nie kalkulując. Jego kariera rozciąga się na kilka dekad motorsportu i obejmuje całą erę przemian – od analogowych torów lat siedemdziesiątych po medialny rozgłos ery DTM.

Urodzony w połowie lat pięćdziesiątych w Niemczech, Asch od młodych lat fascynował się prędkością. Jego droga do profesjonalnych wyścigów nie była prosta – zaczynał jako mechanik, który w wolnym czasie ścigał się w lokalnych seriach. Brak pieniędzy nadrabiał talentem i wytrwałością. Wkrótce dał się poznać jako kierowca, który nie bał się walki, potrafił opanować nawet najbardziej narowisty samochód i nigdy nie poddawał się w trakcie rywalizacji.

Największe sukcesy odnosił w niemieckich mistrzostwach samochodów turystycznych, które z czasem przekształciły się w DTM – Deutsche Tourenwagen Masters. Asch rywalizował w złotej epoce tej serii, mierząc się z takimi tuzami jak Klaus Ludwig, Hans-Joachim Stuck czy Bernd Schneider. Ścigał się m.in. za kierownicą Forda Sierry, Mercedesa 190E oraz Porsche, zdobywając podium nie tylko dzięki szybkości, ale też niebywałemu wyczuciu jazdy w tłoku.

Styl jazdy Ascha charakteryzował się płynnością i konsekwencją. Nie był kierowcą efektownym, lecz efektywnym – potrafił wydobyć z samochodu to, czego nie widzieli nawet inżynierowie. Jego główną bronią była doskonała znajomość torów, umiejętność zarządzania oponami i chłodna głowa w kluczowych momentach. W paddocku uchodził za jednego z najbardziej uczynnych i szczerych ludzi – z dala od blichtru, zawsze gotowego pomóc młodszym zawodnikom.

Po zakończeniu kariery wyścigowej nie zniknął z motorsportu. Często pojawiał się na torach jako ambasador Mercedesa, instruktor, komentator i uczestnik wyścigów historycznych. Nadal siadał za kierownicą, nie dla trofeów, lecz dla czystej przyjemności prowadzenia. W oczach wielu był symbolem starej szkoły – kierowcy, dla którego wyścigi były stylem życia, a nie tylko sportem zawodowym.

Roland Asch do dziś cieszy się szacunkiem wśród niemieckich fanów motorsportu jako postać autentyczna, utalentowana i wyjątkowo ludzka. Jego kariera to opowieść o tym, że pasja, wytrwałość i miłość do rywalizacji potrafią pokonać nawet największe ograniczenia.