Roy Salvadori był kwintesencją brytyjskiego stylu na torze – spokojny, elegancki i piekielnie szybki, gdy sytuacja tego wymagała. Przez całą swoją karierę uosabiał etos kierowcy, który szanował maszynę, rywala i zespół, a jego nazwisko zyskało międzynarodowe uznanie przede wszystkim dzięki jednemu wielkiemu zwycięstwu – triumfowi w wyścigu dwudziestoczterogodzinnym Le Mans. Urodzony w Londynie w latach dwudziestych, Roy od młodych lat interesował się motoryzacją, a swoją pierwszą wyścigową szansę otrzymał zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej.
Salvadori był kierowcą wszechstronnym. Startował w Formule Jeden, w wyścigach długodystansowych, samochodach turystycznych, a nawet w lokalnych wyścigach klubowych. Jego styl jazdy był techniczny, przemyślany i płynny. Nie był brawurowy, ale potrafił narzucić tempo, które łamało opór rywali. Zadebiutował w Formule Jeden na początku lat pięćdziesiątych, jeżdżąc dla wielu zespołów, w tym dla Maserati, BRM i Cooper, jednak największe uznanie zdobył jako kierowca Aston Martina.
To właśnie za kierownicą modelu DBR jeden w roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym dziewiątym, wspólnie z Carrollem Shelbym, sięgnął po zwycięstwo w legendarnym wyścigu Le Mans. Dla Aston Martina było to pierwsze i jak się później okazało jedyne zwycięstwo w tym prestiżowym wydarzeniu przez wiele dekad. Salvadori nie tylko pojechał perfekcyjny stint, ale także wykazał się ogromną odpornością psychiczną i fizyczną. Le Mans tamtych czasów to nie był wyścig dla każdego – wymagał nieustannej koncentracji, jazdy po zmroku, walki z awariami i zmęczeniem.
Po zakończeniu kariery wyścigowej Roy nie odciął się od świata motorsportu. Pracował jako menedżer zespołu Cooper w Formule Jeden, doradzał młodym kierowcom i pojawiał się na wydarzeniach związanych z historią wyścigów. Był ceniony za swoją klasę, skromność i lojalność wobec zespołów, z którymi współpracował. Nigdy nie szukał blasku fleszy, ale jego obecność była zauważalna i ceniona wszędzie tam, gdzie pojawiał się duch prawdziwego sportu.
Roy Salvadori to postać, która przypomina o czasach, gdy wyścigi były nie tylko walką na torze, ale też formą sztuki. Jego życie i kariera były dowodem na to, że można odnieść sukces bez rezygnowania z wartości i charakteru. Dla wielu kibiców i historyków to jeden z ostatnich dżentelmenów złotej ery motorsportu.