Gdyby motoryzacja była sztuką, Saab 900 Turbo byłby jej surrealistycznym dziełem – nietuzinkowym, niezależnym, wymykającym się schematom, a przy tym zaskakująco funkcjonalnym. W czasach, gdy inne marki podążały utartymi ścieżkami, Szwedzi zbudowali samochód, który był kompletnie inny od wszystkiego, co jeździło po drogach, i zrobili to z pełną premedytacją. Saab 900 Turbo to inżynierska fantazja oparta na lotniczym podejściu, w której turbodoładowanie nie było dodatkiem – było ideą przewodnią.
Model 900 narodził się w 1978 roku jako rozwinięcie wcześniejszego 99, ale jego wersja Turbo z miejsca wyprzedziła epokę. Był to czas, gdy turbodoładowanie w samochodach osobowych dopiero raczkowało – Saab jednak nie tylko wprowadził je do masowej produkcji, ale zrobił to z taką konsekwencją i skutecznością, że stworzył nowy archetyp szybkiego, nowoczesnego auta klasy średniej.
Pod maską Saab 900 Turbo krył czterocylindrowy silnik 2.0 z pojedynczą turbosprężarką, który początkowo generował około 145 KM, by w późniejszych wersjach (m.in. 900 Turbo 16S) osiągać nawet 175 KM. Dla porównania – to były osiągi zarezerwowane dla aut klasy GT, a tu mamy do czynienia z praktycznym, pięciomiejscowym hatchbackiem (lub sedanem) z ogromnym bagażnikiem i nietypowym układem napędu. Sprint do setki trwał około 7,5 sekundy, a prędkość maksymalna przekraczała 210 km/h – i wszystko to w aucie, które wyglądało jak pojazd z innej planety.
Stylistycznie Saab 900 nie próbował nikogo naśladować. Z potężnie przeszkloną kabiną, długą maską i charakterystycznym, niemal pionowym tyłem, miał więcej wspólnego z samolotem niż z autem. Nieprzypadkowo – Saab był przecież producentem lotniczym, a ich filozofia projektowa zakładała maksymalne skupienie na ergonomii i bezpieczeństwie. Kokpit był zorientowany na kierowcę, a wnętrze pełne rozwiązań, które dziś uważane są za ikoniczne – stacyjka między fotelami, kluczyk wyjmowany tylko w pozycji „reverse”, ogromne fotele, przejrzyste wskaźniki z turbinometrem i przyciski jak w kabinie pilota.
Prowadzenie 900 Turbo również było doświadczeniem wyjątkowym. Przedni napęd, zawieszenie oparte na kolumnach McPhersona z przodu i belce skrętnej z tyłu, a do tego charakterystyczne zachowanie przy nagłym odpuszczaniu gazu. Saab nie był autem do „upalania”, ale w rękach doświadczonego kierowcy potrafił pokazać niezwykłą stabilność przy dużych prędkościach i świetną elastyczność dzięki pracy turbiny. To było auto, którym można było komfortowo pokonywać setki kilometrów, a potem zaskoczyć konkurencję podczas dynamicznej jazdy po górskich serpentynach.
Na tle niemieckiej i włoskiej konkurencji Saab 900 Turbo wyróżniał się nie tylko osiągami, ale też podejściem do bezpieczeństwa – solidna konstrukcja, wzorowa widoczność, wczesne zastosowanie stref zgniotu i rozwiązań minimalizujących skutki wypadków, czynią z niego jeden z najbardziej zaawansowanych samochodów swoich czasów.
W Polsce Saab 900 Turbo zawsze był egzotyką – pojawiał się głównie jako import ze Skandynawii lub Niemiec, często w rękach pasjonatów i ludzi, którzy nie chcieli jeździć tym, czym jeżdżą wszyscy. To było auto dla indywidualistów – i do dziś takim pozostało.
Dziś Saab 900 Turbo to pełnoprawny klasyk, który przetrwał próbę czasu nie dzięki masowości, ale dzięki osobowości. Jest jednocześnie szybki, komfortowy, oryginalny i ponadczasowy. A przy tym to jeden z ostatnich przedstawicieli świata, w którym inżynierowie mieli wolną rękę, a motoryzacja nie bała się być dziwna i odważna.
Jeśli szukasz auta z duszą, które opowiada historię od pierwszego włączenia zapłonu – 900 Turbo powie Ci więcej, niż się spodziewasz.