Saleen S7-R – amerykański drapieżnik na europejskim podwórku

0

Saleen S7-R to jeden z najbardziej charakterystycznych i egzotycznych przedstawicieli klasy GT1, który – choć zrodzony w USA – zdobywał uznanie na europejskich torach, walcząc ramię w ramię z Ferrari, Aston Martinem czy Corvette. To samochód, który udowodnił, że amerykańska myśl techniczna może stworzyć nie tylko muskularne muscle cary, ale także pełnokrwistego, torowego drapieżnika, zdolnego do walki o najwyższe cele w wyścigach długodystansowych.

Bazą dla S7-R był drogowy Saleen S7, czyli pierwszy supersamochód zaprojektowany i zbudowany od podstaw przez firmę Saleen – znaną wcześniej głównie z tuningu Fordów Mustanga. Samochód już w wersji drogowej był nietuzinkowy: długa, niska sylwetka z centralnie umieszczonym silnikiem V8, inspirowana stylistyką bolidów prototypowych, ale homologowana do jazdy po ulicach. Jednak prawdziwa natura S7 ujawniała się w wersji R – przygotowanej do rywalizacji w najtrudniejszych seriach wyścigowych świata.

S7-R był kompletnym samochodem wyścigowym, zaprojektowanym z myślą o klasie GT1 w FIA GT, ALMS oraz 24h Le Mans. Pod jego nadwoziem znajdowała się karbonowa monocoque, ekstremalne zawieszenie torowe oraz potężny, siedmiolitrowy silnik V8, oparty na konstrukcji Forda, rozwijający w wersjach wyścigowych około 600–650 koni mechanicznych. Dźwięk tej jednostki był równie bezkompromisowy jak sam samochód – głęboki, bulgoczący, agresywny, niepodobny do wysokotonowych silników Ferrari czy Astona.

S7-R zadebiutował w 2001 roku i od razu zaznaczył swoją obecność na scenie międzynarodowej. W barwach zespołów takich jak Konrad Motorsport, Larbre Compétition, Oreca czy Graham Nash Motorsport, startował w FIA GT Championship, Le Mans Series, ALMS i oczywiście w 24h Le Mans, gdzie osiągnął największy sukces – klasowe podium w 2010 roku. Choć nie był maszyną dominującą, to jego trwałość, prędkość na prostych i znakomita trakcja czyniły z niego groźnego rywala w każdej stawce.

Estetycznie S7-R wyglądał jak połączenie samochodu z filmu science fiction z brutalnością amerykańskiego torowego potwora. Niesamowicie niskie i szerokie nadwozie, potężne kanały chłodzące, ogromne tylne skrzydło i przód jak z bolidu Le Mans – wszystko to tworzyło maszynę, której nie dało się pomylić z żadnym innym GT. W malowaniach PlayStation, Red Bull, Graham Nash czy Team Oreca S7-R zawsze przyciągał uwagę.

W czasach, gdy europejskie marki dominowały w klasie GT1, Saleen S7-R był ambitną alternatywą, która nie miała wielkiego zaplecza fabrycznego, ale walczyła z zaciętością prywatnych zespołów i osiągała sukcesy ponad oczekiwania. Był amerykańskim odpowiednikiem Ferrari 550 GTS czy Maserati MC12 – mniej wyrafinowanym, ale równie skutecznym w odpowiednich rękach.

Dziś Saleen S7-R to nie tylko ciekawostka wyścigowa, ale pełnoprawna ikona klasy GT1, reprezentująca moment w historii, kiedy świat supersamochodów i wyścigów spotkały się w jednej, ekstremalnej formie. Jego ryk, sylwetka i historia pozostają żywe w pamięci fanów wyścigów długodystansowych jako przypomnienie, że w GT1 nie było miejsca na przeciętność – liczyły się odwaga, dźwięk i absolutna prędkość. A S7-R miał ich pod dostatkiem.



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj