Stefan Bellof – najszybszy człowiek, którego nie zdążyliśmy poznać

Stefan Bellof był kierowcą, który mógł zmienić bieg historii Formuły Jeden. Mógł stać się jednym z największych mistrzów tej dyscypliny, gdyby nie tragiczny wypadek, który przerwał jego karierę, zanim naprawdę się rozpoczęła. Urodzony w Niemczech w miejscowości Giessen na początku lat sześćdziesiątych, był uznawany za jeden z najbardziej naturalnych talentów w historii sportów motorowych. Zaledwie kilka lat wystarczyło, aby wspiął się na szczyty europejskiego motorsportu i jednocześnie zapisał się w annałach jako legenda, której historia została brutalnie skrócona.

Bellof rozpoczął karierę od kartingu, ale błyskawicznie przeszedł przez kolejne szczeble – Formułę Ford, Formułę Dwóch Tysięcy, aż po Formułę Dwa, gdzie jego styl jazdy budził podziw i strach jednocześnie. Agresywny, ale precyzyjny, opanowany, ale niepokorny – był jak z innego świata. Prawdziwą sławę przyniósł mu start w barwach Porsche w wyścigach długodystansowych. To właśnie za kierownicą Porsche dziewięć pięć sześć podczas wyścigu na Nordschleife w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym trzecim roku ustanowił rekord okrążenia, który przetrwał ponad trzy dekady. Jego czas był tak nieprawdopodobny, że nawet współcześni inżynierowie uważali go za granicę ludzkich możliwości.

Formuła Jeden była dla niego naturalnym kierunkiem. Zadebiutował w barwach Tyrrella i niemal natychmiast zaczął robić furorę. Jego styl jazdy przyciągał uwagę, a porównania do Ayrtona Senny pojawiały się coraz częściej. Choć jego zespół nie należał do czołówki, potrafił robić rzeczy, które wydawały się niemożliwe. Podczas Grand Prix Monako w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym roku, w deszczu, na ulicznym torze, wyprzedzał kolejnych rywali z taką łatwością, jakby fizyka nie dotyczyła jego bolidu. Wyścig został przerwany zbyt wcześnie, ale to, co pokazał Bellof, przeszło do legendy.

Niestety, ta historia skończyła się zbyt szybko. W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym piątym roku podczas wyścigu World Sportscar Championship na torze Spa-Francorchamps doszło do tragicznego wypadku. Bellof, walcząc z Jackym Ickxem, próbował wyprzedzić go w Eau Rouge – jednym z najszybszych i najniebezpieczniejszych zakrętów na świecie. Jego Porsche rozbiło się z ogromną siłą i stanęło w płomieniach. Stefan Bellof zginął na miejscu, mając zaledwie dwadzieścia dwa lata.

Pozostała legenda. Pozostała niewypowiedziana obietnica geniuszu. Do dziś wielu ekspertów uważa, że Bellof mógł zostać mistrzem świata Formuły Jeden i największym kierowcą swojego pokolenia. Był jak kometa – pojawił się nagle, oświetlił niebo swoim blaskiem i zniknął, zanim ktokolwiek zdążył oswoić się z jego obecnością.