Stoffel Vandoorne urodził się na początku lat dziewięćdziesiątych w belgijskim Kortrijk. W kraju, w którym Formuła Jeden długo nie miała silnych reprezentantów, jego talent od początku zwracał uwagę. Pochodził z rodziny niezwiązanej z motorsportem, a droga przez karting i juniorskie serie była okupiona nie tylko wysiłkiem, ale i organizacyjnymi wyrzeczeniami. Jego talent eksplodował w Europie, gdy zdominował serię World Series i GP2, sięgając po tytuł w spektakularnym stylu.
Zasłużenie trafił do programu McLarena, gdzie przez kilka sezonów był etatowym kierowcą rezerwowym i testowym. Jego debiut w Formule Jeden miał miejsce w Bahrajnie, gdzie zastąpił kontuzjowanego Fernando Alonso i zdobył punkt już w pierwszym starcie, co wydawało się zwiastunem wielkiej kariery. Niestety, kolejne sezony nie spełniły tych nadziei. W cieniu walk wewnętrznych w McLarenie, słabego bolidu i powrotu Alonso do formy, Vandoorne nie miał szansy w pełni rozwinąć skrzydeł.
Jego styl jazdy był precyzyjny, techniczny i spokojny – świetnie sprawdzał się w symulatorze i długodystansowych pracach rozwojowych, ale w czasach, gdy potrzebne były agresja i medialny błysk, nie potrafił przebić się przez gąszcz oczekiwań. Po odejściu z Formuły Jeden odnalazł się w Formule E, gdzie odnosił sukcesy w zespole Mercedesa, zdobywając tytuł mistrzowski i udowadniając, że jego talent wciąż jest aktualny.
Stoffel Vandoorne to przykład zawodnika, którego potencjał został zgaszony nie przez brak umiejętności, ale przez czas i okoliczności. Dla wielu pozostaje niedocenionym mistrzem symulatora – cichym geniuszem, który był o krok od wielkości, ale zabrakło mu sceny, by ją udowodnić.