Thomas Schäfer to postać, która w cieniu potężnych nazwisk kierujących wcześniej koncernem Volkswagen, objęła stanowisko w jednym z najtrudniejszych momentów w dziejach niemieckiego giganta. Urodził się w Niemczech w latach sześćdziesiątych i od początku związany był z branżą motoryzacyjną, zbierając doświadczenie nie tylko na rynku europejskim, ale także w Azji i Afryce. Zanim trafił do głównej siedziby w Wolfsburgu, kierował z powodzeniem południowoafrykańskim oddziałem Volkswagena, a następnie objął stery marki Skoda, gdzie zaprezentował się jako menedżer skuteczny, zrównoważony i otwarty na nowe wyzwania.
Gdy w dwa tysiące dwudziestym drugim roku został mianowany szefem marki Volkswagen, wielu obserwatorów postrzegało to jako sygnał, że koncern szuka lidera stabilnego, nie tyle wizjonera, co pragmatyka. Thomas Schäfer objął funkcję w chwili, gdy firma zmagała się z problemami z oprogramowaniem, opóźnieniami w premierach nowych modeli elektrycznych, a także presją ze strony coraz bardziej konkurencyjnych producentów z Chin. Do tego dochodziły wewnętrzne napięcia, zmieniające się strategie i skomplikowane relacje pomiędzy centralą a markami zależnymi.
Schäfer znany jest z uporządkowanego podejścia – wierzy w proces, zespół i spójność działania. Od razu przystąpił do restrukturyzacji oferty modelowej, próbując przywrócić jasność i logikę w portfolio marki, które zaczęło tracić rozpoznawalność wśród klientów. Zapowiedział uproszczenie gamy modelowej, zwiększenie nacisku na jakość i lepszą integrację z działem oprogramowania, który w poprzednich latach stał się piętą achillesową całej grupy.
Nie szafuje hasłami, nie tworzy medialnych spektakli. Schäfer działa spokojnie, ale konsekwentnie – wierząc, że przyszłość Volkswagena leży nie tylko w elektryfikacji, ale w odbudowie zaufania do marki jako przewidywalnej, dopracowanej i dostępnej. Jest jednym z tych liderów, którzy nie szukają poklasku – szukają wyników. W świecie, gdzie tempo innowacji często wyprzedza zdolności firm do ich wdrożenia, Schäfer stara się przywrócić marce tempo zgodne z jej potencjałem.
Jego kadencja dopiero się rozwija, ale już dziś widać, że to człowiek, który nie chce prowadzić rewolucji – chce przywrócić porządek. A w przypadku marki tak wielkiej jak Volkswagen, to właśnie porządek może okazać się najważniejszym wyzwaniem.