Toyota Celsior od Marcina

Toyota Celsior z 1998 roku, czyli japoński odpowiednik Lexusa LS400, to auto, które od początku było tworzone z myślą o wyjątkowości. Produkowany wyłącznie na rynek japoński, z bogatszym wyposażeniem niż wersje eksportowe, już samym swoim istnieniem przyciągał wzrok entuzjastów. Marcin nie szukał przypadkowego projektu – cel był jasny, zbudować auto w klimacie klasycznego japońskiego stylu VIP. I chociaż początkowo pojawiło się wiele innych motoryzacyjnych pokus, wybór padł właśnie na Celsiora.

To limuzyna, która łączy luksus i charakter, a do tego, jak mówi właściciel, to model bardzo popularny do modyfikacji w samej Japonii – kraju, którego kulturą interesuje się od lat. Marcin wiedział, co chce osiągnąć. Auto miało być efektowne, nietuzinkowe, z wyczuciem przeniesione w realia polskich ulic i eventów. I chociaż dla wielu LS400 to po prostu wygodne V8 z końca lat dziewięćdziesiątych, dla niego to idealna baza do zrealizowania wizji stylowego japońskiego salonu na kołach.

Celsior w tej konfiguracji nigdy nie był traktowany jako zwykły samochód. Od początku miał służyć na weekendowe wypady i pokazy – miał błyszczeć, wyróżniać się, budować klimat. To dlatego Marcin zdecydował się na egzemplarz z Japonii, który już posiadał podstawowe modyfikacje, takie jak body kit, wydech czy zawieszenie. Dzięki temu łatwiej było pójść dalej i nadać autu unikalny sznyt. Samochód napędza czterolitrowe V8, które nie przeszło większych zmian – poza wydechem zmodyfikowanym jeszcze w Japonii, gdzie usunięto środkowe tłumiki i wymieniono końcowe na bardziej efektowne. Efekt dźwiękowy? Taki, jakiego oczekujesz od JDM-owego krążownika.

Zawieszenie to gwintowany zestaw AIMGAIN z regulacją twardości, a także regulowane wahacze pod camber – nie tylko dla stylu, ale i funkcjonalności. Z przodu znajdziemy czterotłoczkowe zaciski z większymi tarczami, a felgi to klimatyczne 19-calowe SSR Visconti – 9 cali z przodu, 9,5 z tyłu – obute w opony Goodride, których właściciel używa od lat i bardzo sobie chwali.

Karoseria Celsiora została wzbogacona o pełny body kit VLENE – od zderzaków, przez progi, po trzyczęściowy zestaw spoilerów. Do tego dochodzą lusterka Benz Style i dopracowane szczegóły, które tworzą wyjątkowy klimat auta. Wnętrze również nie zostało pominięte – drewniane dekory idealnie współgrają z seryjnymi akcentami, a dodatki w stylu VIP, takie jak fusa, tsuna, stoliki czy neck pady od Junction Produce, tworzą luksusową, japońską przestrzeń podróży. Kierownica CLAZZIO z tzw. bicepsami dopełnia charakteru kabiny, która już z założenia miała być miejscem odpoczynku i stylu.

Celsior to nie auto na co dzień. Rocznie pokonuje około 5-6 tysięcy kilometrów, jeżdżąc głównie na spoty, zloty i eventy, takie jak Ultrace. I chociaż jazda takim samochodem wymaga cierpliwości – szczególnie na naszych drogach – to właśnie uważne prowadzenie i spojrzenia innych rekompensują wszystko. Komfort jazdy nieco spadł przez gwint, ale dla właściciela to niewielki koszt w stosunku do stylu, jaki udało się osiągnąć.

Całość projektu była też logistycznym wyzwaniem – większość części trzeba było sprowadzać bezpośrednio z Japonii, dlatego kluczowy był wybór auta, które już na starcie miało solidną bazę. Marcin przez ostatnie trzy lata wprowadzał kolejne zmiany, i chociaż twierdzi, że projekt jest już niemal ukończony, to w planach jest jeszcze nowy zestaw felg, który nada całości jeszcze bardziej indywidualnego charakteru.

Dla tych, którzy myślą o podobnej drodze, Marcin ma prostą radę – warto trzymać się klimatu epoki. Te samochody mają swój specyficzny styl i nie każda modyfikacja do nich pasuje. Trzeba umieć znaleźć balans i szanować charakter auta. I jeszcze jedno – jeśli chcesz zacząć taką przygodę, warto mieć sprawdzone źródła części. Marcin poleca firmę Megablast z Łodzi – miejsce, gdzie JDM-owe marzenia zaczynają się spełniać.