Volkswagen Golf II 1.6 CL z 1986

0

W motoryzacji często najlepsze projekty zaczynają się od przypadku – i tak też było w tym przypadku. Kamil nie planował z góry, że to właśnie Golf z 1986 roku stanie się jego kolejnym autem. Ot, znajomy miał go na sprzedaż za nieduże pieniądze, więc okazja sama zapukała do drzwi. A że w planach było zbudowanie klasycznej, weekendowej zabawki – decyzja zapadła szybko.

Auto kupione zostało w stanie wymagającym kompleksowego odrestaurowania, ale właściciel od początku wiedział, w jakim kierunku chce pójść. W głowie siedział pomysł na klasyka z duszą – dopracowanego, ale bez przekombinowania, z zachowaniem tego, co najlepsze w drugiej generacji Golfa. Dodatkową motywacją był sentyment – wcześniej były już Golfy i Jetta, ale zawsze marzył się ten jeden konkretny – z tzw. „żaglem”.

Pod maską pierwotnie znajdował się silnik 1.6 RF o mocy 72 koni mechanicznych, spięty z automatyczną skrzynią biegów. Niestety – gaźnik potrafił być kapryśny, a każdy, kto miał do czynienia z tym rozwiązaniem, doskonale wie, że jego humory potrafią uprzykrzyć życie. Dlatego zapadła decyzja o swapie na coś pewniejszego – i tak w komorze wylądował klasyczny, dobrze znany 2.0 16v ABF. W układzie dolotowym i wydechowym wprowadzono kilka zmian, w tym przelot, ale generalnie celem nie była walka o liczby – raczej o niezawodność i przyjemność z jazdy. Moc nie była mierzona, ale przy fabrycznych 150 koniach silnika ABF, w tak lekkim nadwoziu naprawdę jest czym pojechać.

Co ciekawe – automatyczna skrzynia została. Nie było ciśnienia na manuala, auto miało po prostu dobrze się prowadzić i nie sprawiać problemów. I dokładnie takie jest. Do tego dochodzi układ hamulcowy przeniesiony z Passata B3 – tarcze 280 mm z przodu i zamiana tylnych bębnów na tarcze. Za trakcję odpowiada gwintowane zawieszenie TA Technix, które w połączeniu z 17-calowymi felgami IB Klassik i oponami 185/35 robi odpowiednią robotę pod kątem wyglądu i prowadzenia.

Golf przeszedł też pełną renowację blacharsko-lakierniczą. Cała karoseria została polakierowana na nowo, zachowując oryginalny kolor. Do tego doszła blenda Hella na klapę, żaluzja od PDKlassik na tylną szybę i klasyczne dodatki, które budują klimat projektu. Wnętrze również zmieniło charakter – obecnie siedzą w nim fotele w brązowym welurze z wersji GL, które zdecydowanie bardziej pasują do zamysłu klasycznego cruisera niż seryjna, dość ascetyczna tapicerka wersji CL.

Auto nie pełni funkcji daily – to maszyna wyłącznie na przyjemność. W ładne weekendy wyjeżdża z garażu i cieszy oczy zarówno właściciela, jak i tych, którzy mają okazję go zobaczyć na żywo.

Jak to zwykle bywa – projekt oficjalnie jest skończony, ale wiadomo, że zawsze coś się jeszcze znajdzie do zrobienia. Kamil nie wyklucza innego kompletu kół czy nawet przejścia na zawieszenie pneumatyczne. Wszystko zależy od nastroju, pomysłów i… jak to bywa – budżetu.

Zdjęcia: StanFilmStudio



ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj