Wśród wszystkich magazynów tuningowych, które trafiły do Polski, VW Scene miał status szczególny. To nie był rodzimy tytuł – pochodził z Niemiec, kolebki europejskiego tuningu – ale dla całego pokolenia polskich entuzjastów Volkswagena stał się niczym święta księga. Pojawiał się w wybranych salonach prasowych, najczęściej w oryginalnej wersji językowej, i choć niewielu znało niemiecki na tyle dobrze, by czytać każdy artykuł od deski do deski, wszyscy doskonale rozumieli jego język – język felg, zawieszenia, detali i perfekcyjnego stylu.
VW Scene to magazyn, który nie pokazywał tuningu w wersji hałaśliwej i przesadzonej. To była uczta dla oczu i duszy. Każdy projekt opublikowany na jego łamach był dziełem sztuki – dopracowanym, czystym, wyważonym. W czasach, gdy w Polsce tuning dopiero się rozwijał, VW Scene pokazywał, czym naprawdę jest clean look, jak wygląda OEM+, jak zestawić kolor lakieru z wnętrzem, jak dobrać felgi i zawieszenie, by wszystko tworzyło spójną całość.
To właśnie VW Scene nauczył wielu, że nie trzeba wielkich modyfikacji, by osiągnąć spektakularny efekt. Wystarczy wyczucie, jakość i konsekwencja. Dlatego tak często sięgano po ten magazyn nie tylko po to, by zobaczyć nowości ze świata VAG, ale by się zainspirować, zaczerpnąć stylu i zrozumieć filozofię niemieckiego tuningu.
Charakterystyczne były też sesje zdjęciowe – nienachalne, klimatyczne, często surowe, z dużą ilością światła naturalnego i skupieniem na detalach. Fotografowie VW Scene potrafili wydobyć z auta to, co najpiękniejsze, nie potrzebując do tego efektownych lokalizacji czy modelki na masce. W tym magazynie najważniejsze było auto – jego forma, linia, proporcje.
Nie brakowało również relacji z największych eventów w Europie. Wörthersee, XS Carnight, SoWo, MIVW – każdy z tych zlotów miał swoje miejsce w VW Scene. Dzięki temu polscy czytelnicy mogli poczuć, jak wygląda świat tuningu na najwyższym poziomie, zanim jeszcze ktokolwiek z nich tam dotarł osobiście. VW Scene był jak bilet do innej rzeczywistości – bardziej dopracowanej, bardziej stylowej, bardziej świadomej.
Dla wielu właścicieli aut z grupy VAG publikacja na łamach VW Scene była spełnieniem marzeń. Trafić do tego magazynu to było jak zdobyć trofeum – oznaczało to, że projekt osiągnął poziom godny uznania w kolebce stylu.
Dziś VW Scene nie jest już tak dostępne jak kiedyś, a jego popularność w Polsce przygasła wraz z erą papierowych magazynów. Ale dla tych, którzy w latach dwutysięcznych kolekcjonowali każdy numer, to wciąż symbol klasy, smaku i tuningu na najwyższym poziomie.