Zdzisław Beksiński był postacią, która od początku istnienia wykraczała poza ramy jakiejkolwiek konwencji. Choć nie zajmował się bezpośrednio motoryzacją, jego twórczość – pełna brutalnego piękna, industrialnych krajobrazów i organiczno-mechanicznych form – przez dekady inspirowała nie tylko świat sztuki, ale także design, film, muzykę i projekty koncepcyjne, w tym te związane z samochodami przyszłości. Jego obrazy, grafiki i rysunki przemawiały językiem, który był bliski futurystycznym wizjom projektantów z branży motoryzacyjnej, którzy szukali emocji, lęku i piękna zamkniętych w formie.
Beksiński urodził się w Sanoku, ale jego myśl artystyczna szybko przestała mieścić się w granicach jakiegokolwiek miejsca. Początkowo kształcił się jako inżynier, co wpłynęło na jego precyzję i niemal techniczne podejście do rysunku. Już jako młody twórca zaskakiwał umiejętnością tworzenia realistycznych form, które jednak nie miały swojego odpowiednika w rzeczywistości. Fascynacja przestrzenią, metalem, surowością oraz formami mechanicznymi zaczęła towarzyszyć mu w okresie, gdy twórczość komputerowa była jeszcze poza zasięgiem. To, co u innych artystów przychodziło z pomocą algorytmów, on tworzył ręcznie, z niemal nieludzką dbałością o detal.
Jego wizje, choć często przesiąknięte mrokiem i śmiercią, nie były brutalne dla samego efektu. Beksiński tworzył świat, w którym człowiek i maszyna współistnieją w stanie rozpadu, wiecznego napięcia, zagubienia. Te wizje – organiczne, metaliczne, przywodzące na myśl biomechaniczne dzieła Hansa Gigera – były źródłem inspiracji dla wielu twórców motoryzacyjnych, zwłaszcza tych zajmujących się projektami koncepcyjnymi i futurystycznymi. Jego wyobrażenia przestrzeni, brył i struktur można odnaleźć w projektach karoserii, które odważnie wykraczają poza standardowe linie, sięgając ku ekspresji, którą rzadko daje się pogodzić z masową produkcją.
Choć nigdy nie projektował aut, jego wpływ dało się zauważyć w pracach stylistów, którzy chcieli nadać swoim projektom wyraz głębszy niż tylko estetyka. W świecie tuningu artystycznego, malowania aerografem czy tworzenia aut typu showcar, nie brakowało odniesień do form i atmosfery znanych z jego obrazów.
Zdzisław Beksiński pozostawił po sobie dziedzictwo, które nie daje się zamknąć w galeriach. Jego sztuka oddziaływała na świadomość pokoleń twórców z różnych dziedzin. Także tych, którzy, tworząc projekty motoryzacyjne, chcieli pokazać, że samochód może być emocją, cieniem, koszmarem albo marzeniem. Artysta, który nie znosił interpretacji, sam stał się dla innych inspiracją do tworzenia – również na czterech kołach.