W świecie hipersamochodów słowo „limitowany” bywa nadużywane. Jednak kiedy Bugatti zapowiada edycję specjalną, wiadomo jedno – będzie to coś więcej niż tylko nowy lakier czy zmodyfikowany zderzak. W 2022 roku światło dzienne ujrzało Bugatti Centodieci, czyli projekt nie tylko upamiętniający przeszłość, ale wręcz celebrujący dziedzictwo marki w najczystszej, najbardziej ekskluzywnej i bezkompromisowej formie. Centodieci to hołd dla kultowego EB110 – auta, które w latach 90. było próbą wskrzeszenia legendarnej francuskiej marki i które dziś doczekało się duchowego następcy.
Już sama nazwa Centodieci, co po włosku oznacza „sto dziesięć”, jest jednoznacznym ukłonem w stronę EB110 – modelu, który powstał z inicjatywy Romano Artioliego, w czasach gdy Bugatti miało swoją siedzibę nie w Molsheim, lecz w Campogalliano. EB110 był jak na swoje czasy futurystyczny, pełen innowacji i formy, które wyprzedzały epokę. Dziś Centodieci nie tylko czerpie z jego estetyki, ale interpretuje ją na nowo, w duchu XXI wieku.
Stylistycznie Centodieci różni się wyraźnie od Chirona, który posłużył jako jego techniczna baza. Przód zyskał charakterystyczne, niemal kwadratowe wloty powietrza, przypominające klasyczną maskę EB110. Smukłe reflektory LED są osadzone poziomo, wąsko i agresywnie, a cała linia nadwozia została uproszczona i wyostrzona – z jednej strony futurystyczna, z drugiej wyraźnie inspirowana stylem retro. Charakterystyczne pięć otworów wentylacyjnych w słupku C to bezpośrednie nawiązanie do EB110 SS. Tył auta to pokaz nowoczesnej aerodynamiki – zintegrowany spoiler, ogromny dyfuzor i wąski pas świateł tworzący wizualną całość, która nie tylko zachwyca, ale też działa.
Pod karbonową karoserią skrywa się potężny silnik W16 o pojemności 8 litrów z czterema turbosprężarkami, generujący aż 1600 KM. To o 100 KM więcej niż w standardowym Chironie. Dzięki temu Centodieci przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 2,4 sekundy, a do 200 km/h w 6,1 sekundy. Prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 380 km/h – nie dlatego, że auto nie może więcej, ale dlatego, że osiągi w tym aucie nie są celem samym w sobie. Chodzi o ekskluzywność, styl i hołd, a nie o bicie kolejnych rekordów.
Centodieci to również auto lżejsze od Chirona – o około 20 kilogramów. Bugatti dokonało tego dzięki jeszcze szerszemu wykorzystaniu włókna węglowego oraz przeprojektowaniu wielu elementów strukturalnych i aerodynamicznych. Auto prowadzi się z niezwykłą precyzją, a napęd na cztery koła i zaawansowane systemy kontroli trakcji pozwalają ujarzmić tę brutalną moc z gracją godną marki, która nigdy nie stawiała tylko na surową agresję.
Wnętrze Centodieci to z kolei klasyczny przykład filozofii Bugatti – nie ma tu ekranów rozmiaru telewizora, nie ma zbędnych ozdobników. Jest elegancja, ręcznie szyte skóry, indywidualnie dobierane wykończenia i doskonałe rzemiosło. Każdy z dziesięciu egzemplarzy – bo tyle ich powstało – został dostosowany do wymagań konkretnego klienta. Nie ma dwóch identycznych Centodieci. To nie samochód seryjny – to dzieło sztuki na kołach, stworzone z myślą o największych kolekcjonerach i pasjonatach.
Bugatti Centodieci to nie tylko pomost między EB110 a współczesnością. To także symbol ciągłości – dowód na to, że w świecie zdominowanym przez cyfrowe trendy i elektryfikację, nadal jest miejsce na motoryzacyjną pasję. To ostatnie tchnienie epoki W16, a zarazem deklaracja: Bugatti pamięta swoje korzenie i potrafi uczynić z nich coś absolutnie wyjątkowego.
W czasach, gdy kolejne marki odchodzą od tradycyjnych silników i projektują auta według tych samych algorytmów aerodynamicznych, Bugatti przypomina, że motoryzacja może być sztuką, emocją i hołdem. Centodieci nie tylko oddaje cześć historii – sam staje się jej częścią.