Diesel, benzyna, a może LPG – czym zalewać nasze zbiorniki?

To chyba największy spór jaki tylko udało się mi dostrzec w motoryzacji. Diesel, czy benzyna? Jeździsz na LPG? Najlepiej się nie pokazuj wśród znajomych, wstyd. Diesel nie odpala w zimie, psuje się. Benzyna droższa i więcej pali… przykładów wziętych z życia są tysiące, jak nie miliony. I mogę sobie dać rękę uciąć, że tym felietonem rozpętam kolejną burzę na ten temat.

audi-rs3

[emaillocker]

Nie chcę być postronny, jednak chciałbym przedstawić parę ciekawostek. Faktem jest, że silniki wysokoprężne jakiś czas temu dały popalić benzyniakom. Cena paliwa stanowczo bardziej cieszyła portfel przeciętnego Kowalskiego. Obecnie jednak różnica ta nie jest aż tak radykalna. Więc w czym tkwi sekret fenomenu? Gdy spojrzymy na ceny aut, benzyna jest znacznie tańsza od diesla. Oczywiście koszty napraw również przez to będą niższe. W boju jednak diesel wygrywa co do spalania i zasięgu kilometrów. Niektóre auta potrafią przejechać 1000 km. zalane pod sam korek. I teraz powinniśmy znów wrócić do głównego pytania. Co wybrać?

Na początek zrobiłbym krótki rezonans jak dużo pokonujemy kilometrów, czego właściwie oczekujemy od auta no i jak długo zamierzamy je mieć w posiadaniu. Potem awaryjność silnika pomnożyć przez sumę jaką chcielibyśmy przeznaczyć na samochód i jego ewentualne naprawy, co równa się że … się nie opłaca.

A co z pospolitym gazem? Założenie butli to koszta od około 3  tysięcy złotych w górę w średniej klasy aucie. Wbrew wszelkim pozorom jest to też najbardziej czyste paliwo. Oczywiście wszystko zależy jaką pojemność silnika posiadamy, jak dużą butle chcemy mieć i jakiej firmy.  Ze względu na bardzo niskie ostatnio ceny paliwa, LPG zwraca się Kowalskiemu – dajmy na to – po roku sowitego użytkowania auta w trasie.  Znów – w czym tkwi sekret? A no w tym, moi Drodzy, że ego niektórych uczestników dróg jest na tyle wysokie że jeżdżenie na gazie jest wstydem, hańbą, psuciem auta i jego oryginalnego benzynowego silnika. Rozumiem, że osiągi są mniejsze, rozumiem, że „korek wstydu” czasami wystaje aż nadto i nie da się go nie zauważyć, ale żeby aż tak poważnie do tego podchodzić?

Biorąc głęboki wdech, małe podsumowanie. Na Boga, kupujmy auta z głową i z własnymi doświadczeniami z samochodami, a nie z opowieściami szwagra czy wujka od strony matki. Kierujmy się jw. wymienionymi cechami i zgódźmy się z tym, że każde auto to większa lub mniejsza studnia pieniędzy bez dna. A jeśli nadal masz problem z wyborem odpowiedniego silnika, może po prostu przesiądź się na Veturilo.

[/emaillocker]Tekst: Michał Pawlak
Fot. Fourtitude.com