Jestem kierowcą! Jak to pięknie brzmi. Mam własne auto, którym mogę pojechać wszędzie gdzie tylko mam ochotę. Teraz będę jeszcze bardziej niezależny ponieważ po tym jak moje poprzednie „wozidło” się rozpadło, właśnie kupiłem nowego „gruza” do przemieszczania się.
Świat pędzi, a my razem z nimi. W codziennej pogoni zapominamy o bezpieczeństwie naszym i co jeszcze ważniejsze bezpieczeństwie innych na drodze. „Liczę się tylko JA, a reszta może spadać do mojego zazdrosnego Somsiada!”.
Ewidentnie coś poszło nie tak w świadomości wielu ludzi, którzy kupują tzw. gruzy na dojazdy do dorywczej pracy lub po odbiór świadczeń socjalnych. Kim są Ci ludzie i czemu nikt nic z tym nie robi?
Kupowanie gruzów staje się coraz modniejsze. Jest to spowodowane wtłoczeniem pieniędzy w programie 500+ w najniższą grupę społeczną nastawiona wyłącznie na branie. Niewiele robią, czasem pracują na czarno nie dając nic w zamian. Za to biorą oni chętnie wszystko, jak leci w każdych ilościach, byle bez zobowiązań. „Jest kasa idę kupić nowy telewizor i poszukam kolejnego auto na „olyksie”, może to teraz będzie przynajmniej hamowało”.
Nie istotny jest stan hamulców, czy auto miało wypadkową przeszłość i dlaczego na desce świeci się „check engine”. Liczy się spalanie LPG na 100 km i tyle…smutne, ale prawdziwe.
Dużym zainteresowaniem cieszą się auta minimum 25-letnie. Nie! One muszę być minimum 25-letnie wówczas łapią się na zniżkę ubezpieczeniową na tzw. „klasyka”. Ostatnio było bardzo głośno, w tym temacie. Z uwagi na wypowiedzenie dużych zniżek przez jednego z kluczowych towarzystw ubezpieczeniowych w naszym kraju. Na szczęście dla „typowych popijaczy Platonka” wszystko wróciło do normy. Zniżki są ponownie dostępne za sprawą innej firmy co zaowocowało nagłym zwiększeniem ilości odsłon w popularnych stronach ogłoszeniowych z autami do 1500 zł (cena do dużej negocjacji…).
Przepisy w naszym kraju są ułomne. Nie ma możliwości wyłapania aut nienadających się do dalszej eksploatacji. Po znajomości podbijanie badania technicznego nie ułatwia wyłuskania gruzów z naszych dróg. Biorąc pod uwagę pro socjalna politykę przez najbliższe lata niewiele się zmieni w tej materii. Pozostaje czekać, ponieważ próba nagłośnienia problemu i zwrócenia uwagi na ważny elektorach aktualnej władzy zostanie i tak zmarginalizowane.
Tekst: Redakcja
Fot. Stock
Gruz to szerokie pojęcie, to też auto przeznaczone do driftu. Jednak rozumiem przesłanie artykułu. Tępić takie występki należy.
Jeśli już piszecie takie nagonki… ujmijcie proszę posiadaczy aut starszych, którzy kupują je z pasji, nienawiści do nowej motoryzacji i chęci posiadania większej ilości aut w garażu jako „lokata”… tacy jeżdżą autami na „zwykłej” rejestracji a stan auta jest w wielu przypadkach o wiele lepszy od „nowego” auta…
Dokładnie, to powinno być ścigane!
Jeżdżę starym samochodem z pasji, uwielbiam stare mercedesy, bmw, ople czy też popularne niegdyś w Polsce fiaty. Nie mam 500+, pracuje codziennie, nie robię na czarno, jestem normalnym obywatelem RP. Wasza nie zbyt inteligenta teoria się nie sprawdza i uraża szerokie grono kierowców, nie znacie społeczeństwa motoryzacyjnego, a spróbujcie na siłę pisać teksty które mało co mają wspólnego z prawdą. Samochody które mają ponad 25 lat potrafią kosztować dziesiątki tysięcy złotych a nawet i więcej….Ale moment, komu ja to mówię, przecież redakcja i tak nie zrozumie, bo woli jechać nowym plastikowym samochodem.
Nikt nie mówi o jeździe starym, ale sprawnym autem. Wyraźnie jest napisane o autach nienadających się do eksploatacji.