Największe wpadki konstruktorów samochodów

1

Motoryzacja to cudowna dziedzina – łączy sztukę, inżynierię, emocje i technologię w jednym stalowym ciele. Ale jak to w życiu bywa, tam gdzie kreatywność i ambicja, tam i ryzyko. Historia motoryzacji zna wiele genialnych rozwiązań, ale zna też… momenty, które konstruktorzy do dziś najchętniej wymazaliby z pamięci. Oto kilka legendarnych wpadek, które pokazują, że nawet najwięksi potrafią się potknąć. Czasem spektakularnie.

Renault Avantime – wizja przyszłości, której nikt nie chciał

Wyobraź sobie auto, które miało być jednocześnie coupe, vanem i statkiem kosmicznym. Renault naprawdę to zrobiło – w 2001 roku wypuściło na rynek model Avantime. Konstruktorzy byli zachwyceni: trzydrzwiowe nadwozie, panoramiczne szyby, futurystyczne linie. Niestety, klienci nie podzielili entuzjazmu. Nikt nie wiedział, czym to auto właściwie jest – za duże na sportówkę, za niepraktyczne na vana. Produkcja zakończyła się po dwóch latach. I choć dziś Avantime ma garstkę fanów, to wtedy był motoryzacyjnym odpowiednikiem nietrafionego tatuażu.

Pontiac Aztek – design, który bolał

Nie można rozmawiać o motoryzacyjnych pomyłkach bez wspomnienia Pontiaca Azteka. To auto jest klasykiem… ale niestety w kategorii „najbrzydsze samochody w historii”. Wydawało się, że to ma być rodzinny SUV o futurystycznym wyglądzie, z rozkładanym namiotem w bagażniku i wnętrzem jak z filmu sci-fi. Zamiast tego wyszedł Frankenstein – linie nadwozia wyglądały jak projekt robiony na kacu, a proporcje przypominały źle spasowane klocki Lego. Nawet obecność w serialu „Breaking Bad” nie uratowała reputacji Azteka – ten samochód przeszedł do historii jako lekcja pt. „nigdy nie wypuszczaj wersji koncepcyjnej bez poprawek”.

BMW serii 7 (E65) – iDrive, czyli kliknij, żeby oszaleć

BMW zawsze było znane z technologii, ale w 2001 roku inżynierowie z Monachium chyba za bardzo się rozpędzili. Model E65 miał wprowadzić nową erę cyfrowej obsługi samochodu – za pomocą systemu iDrive. Pomysł brzmiał nowocześnie: jeden pokrętło do wszystkiego. Tyle że w praktyce oznaczało to kliknięcie przez miliony opcji, tylko po to, żeby zmienić temperaturę nawiewu. Kierowcy byli sfrustrowani, dziennikarze bezlitośni. BMW musiało w kolejnych latach mocno upraszczać iDrive’a. Wpadka? Tak. Ale trzeba przyznać – dziś niemal każdy producent ma podobne rozwiązanie. BMW po prostu było… zbyt wcześnie.

Fiat Multipla – rodzinna tragedia designu

Fiat Multipla miał być praktycznym autem rodzinnym z sześcioma miejscami i przestronnym wnętrzem. Problem polegał na tym, że wyglądał jakby projektantowi zasłonił ekran ktoś, kto bardzo nie lubił motoryzacji. Dwupiętrowy przód, wyłupiaste światła i sylwetka przypominająca garnek do gotowania na parze – ten design był odważny… i absolutnie nieprzyswajalny. Multipla budziła śmiech, litość i niedowierzanie, choć w praktyce była funkcjonalna i dobrze jeździła. Ale jak tu kupić auto, którym wstyd podjechać pod szkołę po dzieci?

Saab i zapłon między fotelami

Szwedzi są znani z nietypowego podejścia do motoryzacji, ale Saab przebił wszystkich, montując stacyjkę między fotelami, przy tunelu środkowym. Pomysł? Bezpieczeństwo – w razie wypadku nie połamiemy sobie kolan o kluczyk. Problem? Nieintuicyjność i przypadkowe blokowanie kierownicy. Do dziś to rozwiązanie dzieli fanów marki. Dla jednych – urokliwy detal. Dla innych – kolejny przykład myślenia „bo tak”.

Czy wpadki są potrzebne?

Zaskakujące? Absurdalne? Może. Ale takie błędy to też część piękna motoryzacji. Bo za każdą spektakularną porażką stoi odwaga – chęć zrobienia czegoś inaczej. Oczywiście czasem to kończy się klapą, ale to właśnie z tych pomyłek rodzą się innowacje. Gdyby nie Aztek, nikt nie odważyłby się na niektóre ekstrawaganckie SUV-y. Gdyby nie iDrive, dziś nadal mielibyśmy kokpity pełne przycisków jak w kabinie Boeinga.

Wpadki? Tak. Ale dzięki nim wiemy, że motoryzacja to nie tylko technika, ale też pasja, ryzyko i czasem… bardzo ludzki błąd.



1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj